poniedziałek, 15 stycznia 2018

Moja mała kolekcja biżuterii

Hej!
Tak jak pisałam w poprzednim poście, odkąd mieszkam w Warszawie, pracuję w sklepie gdzie kupić można między innymi srebrną i sztuczną biżuterię. Od pierwszego dnia zakochałam się w wyrobach głównie z kamieniami naturalnymi oprawionymi w srebro, ale nie tylko - sztuczna biżuteria bywa równie piękna.
Przyznam szczerze, że mam nieco bardziej staromodny styl, dlatego nie wszystkim spodobają się moje małe zbiory. ;)

Na pierwszy ogień - zawieszka ze srebra oksydowanego z naturalnym rubinem.
Jest to jedna z moich ulubionych zawieszek, równocześnie jedna z najdroższych jakie posiadam.
W tej zawieszce najbardziej zauroczył mnie odcień kamienia no i cudowna, ręcznie zdobiona oprawa.
W ezoteryce rubin jest przypisany do mojego znaku zodiaku, mawia się, że dodaje energii i sił do działania i... chyba coś w tym jest. :)



................................................................................

Kolejną rzeczą jest zawieszka z naturalnym granatem, a dookoła jest wysadzany markazytami. Kolor tego kamienia od razu mnie urzekł, jest to piękna, rdzawa czerwień, która genialnie współgra z ciemnym blaskiem drobniutkich markazytów i oksydowanym srebrem. Szlif to tradycyjna fasetka, która podkreśla delikatny acz zdecydowany charakter całości. Podobnie jak rubiny, granat  jest przypisany do znaku Barana.




................................................................................

Symbol Słońca od pewnego czasu jest mi bardzo bliski. Jest częścią mojego tatuażu, mam kilka koszulek z takim motywem... w zbiorze biżuterii nie mogło go również zabraknąć ;)
Na zdjęciach jest drobna zawieszka z miodowym bursztynkiem w oksydowanym srebrze, najczęściej noszony przeze mnie na aksamitnej lub koronkowej obroży, doskonale dopełnia stylizacje z niewielkimi dekoltami. Bursztyny mają w sobie pewną dozę tajemniczości, piękne zatopione w nim łuski sprawiają, że nie jest on oczywisty.




................................................................................

Przejdźmy do kolczyków. W moim skromnym zbiorze wiele par nie znajdziecie, dopiero niedawno postanowiłam pozbyć się tunelu, który miałam kilka lat w lewym uchu. Od tego czasu sukcesywnie dobieram sobie kolejne pary kolczyków, jednak przyznam szczerze, że noszę je tylko na wyjątkowe okazje.

I tak na zdjęciach poniżej możesz zobaczyć kolczyki z błękitnymi opalami i topazami oprawionymi w srebro, które kupiłam bardzo dawno temu na jedną konkretną okazję - własny ślub. To właśnie od nich zaczęłam kompletowanie swojego stroju. 
Od pierwszej chwili kiedy je zobaczyłam, zakochałam się  w nich. Musiałam je mieć, mimo, że do najtańszych nie należały. Na szczęście jest okazja by je założyć, na żywo prezentują się jeszcze lepiej. :)



................................................................................

Kolejne kolczyki mają w sobie kryształy Swarovski.
Co prawda nie przepadam za sztucznymi elementami w biżuterii, ale tutaj zachwycił mnie kolor. Od jakiegoś czasu szaleję na punkcie butelkowej zieleni i burgunda, które, o dziwo, nagle stały się modne. Kryształy oprawione w postarzane, oksydowane srebro dodają elegancji i niepowtarzalnego uroku. Tak jak pisałam wyżej... kolczyki zakładam raczej na specjalne okazje, ale niestety nie zawsze jestem w stanie się powstrzymać. ;)



................................................................................

Ostatni już przedmiot to również kolczyki z kryształami Swarovski.
Jest to kolor krwistej czerwieni, która bardzo fajnie współgra z moimi ciemnobrązowymi włosami.
Kolczyki bardzo ładnie optycznie wydłużają twarz, a rodowane srebro daje nam wspaniały połyskujący efekt, dzięki czemu całość wygląda nowocześnie, ale równie elegancko.




I tak dobrnęliśmy wspólnie do końca mojej opowieści o części mojej kolekcji. Pokazałam Ci moje ulubione elementy, które zapadły mi w pamięć i często wracam do nich chociażby popatrzeć, chociaż musimy pamiętać o tym, że biżuteria lubi być noszona - w przeciwnym razie bardzo się utlenia i zwyczajnie... jest smutna! :D


Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie! :)

wtorek, 2 stycznia 2018

Ponowne powitanie/życiowy update/coś o mnie

Hej! Moim noworocznym postanowieniem jest powrót do pisania bloga, ponieważ bardzo mi tego brakuje.


Dzisiaj kilka faktów o mnie, ostatni post pojawił się w 2015 roku - od tego czasu bardzo wiele się zmieniło.

1. Miejsce zamieszkania:
Od razu po maturze przeprowadziłam się do Warszawy. Zamieszkałam z Adrianem, a o związku z nim (jeszcze wtedy na odległość) mogliście czytać w poprzednim poście.
2. Ukończenie studium fotograficznego:
W końcu mogłam rozwijać swoją pasję pod okiem profesjonalistów. Dowiedziałam się bardzo wiele na temat historii fotografii, poznałam tajniki strony technicznej, a sam kontakt z artystami na światowym poziomie dał mi bardzo wiele i otworzył oczy na pewne aspekty, których wcześniej nie dostrzegałam.
3. Praca:
Od kiedy mieszkam w Warszawie (od czerwca 2016 roku (?)) pracuję w jednym miejscu, mianowicie jest to sklep z biżuterią i upominkami. Dzięki temu dowiedziałam się bardzo wiele na temat kamieni szlachetnych, przeczytałam wiele książek o gemmologii i ogólnie bardzo mocno mnie ta tematyka zainteresowała.
4. Otworzyłam się na ludzi:
Odkąd się przeprowadziłam, poznałam bardzo wielu nowych ludzi, mogę w końcu powiedzieć, że nie boję się odezwać w towarzystwie - może to dla Ciebie dziwne, ale jednak zawsze miałam z tym problem.
5. Rozwój fotograficzny:
Od 2015 roku wiele się nauczyłam. Mogę powiedzieć, że teraz czuję się pewniej, nie mam problemu z umówieniem się na sesję z zupełnie obcą osobą, już nie stresuję się, że coś nie wyjdzie. Bardzo długo musiałam się tego uczyć, przed każdym wyjściem na zdjęcia, drżenie rąk było moją udręką, myśl, że nie dam rady pałętała się w głowie. Wrr. Na szczęście to już za mną.
6. Samokontrola:
W końcu mogę powiedzieć, że mam nad sobą kontrolę - chodzi mi oczywiście o myśli. Bardzo często miałam tak, że wszystko było dla mnie złe, bałam się ludzi, nie chciałam spotykać się z ludźmi, bo bałam się, że powiem coś nietaktownego. Ciągle powracała myśl, że nie dam sobie z niczym rady. Nawet nie wiesz jakie to było męczące. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że jest lepiej. To cudowne uczucie.
7. Tatuaże:
W ostatnich latach przybyło mi kilka malunków na ciele. Aktualnie mam cztery tatuaże, ale planuję powiększenie mojej małej kolekcji. Aktualnie przyozdobioną mam lewą rękę, plecy oraz dekolt.
Każdy z nich ma dla mnie konkretną wartość sentymentalną, jeśli chcesz, napiszę o nich oddzielny post. :)

8. Związek:
Wczoraj minęło 5 lat odkąd jestem z Adrianem. W czerwcu zostanę szczęśliwą (mam nadzieję :D) żoną. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki to jest stres, a zarazem ekscytacja. :D

9. Koty:
Wyprowadzając się z rodzinnego domu, musiałam zostawić kota z rodzicami. Jest to chłopiec, który został znaleziony przeze mnie z rozciętym grzbietem pod samochodem. Był zupełnie dziki, przestraszony. Nie mogłam go zostawić bez opieki więc zabrałam go do weterynarza, na szczęście udało się go uratować.
Po pewnym czasie mieszkania z Adrianem postanowiłam namówić go na adopcję jakiegoś maluszka, bo życie bez kota było jakieś takie... puste. :D
Znalazłam ogłoszenie, pojechaliśmy i w ten oto sposób staliśmy się "rodzicami" małej, rudej kuleczki. Niestety... Okazało się, że kotek był skrajnie niedożywiony i odwodniony, odszedł spokojnie otulony kocykiem na moich kolanach... Przeżyłam to okropnie. Jednak widząc moje łzy, Adrian postanowił, że spróbujemy jeszcze raz. Znaleźliśmy inne ogłoszenie, pojechaliśmy około 30 km i... od kilku miesięcy mieszka z nami mała bestia - wulkan kociej energii, wariat jakich mało - prawdziwy Chochlik. :)

Mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam.
Post powstał żebyśmy mogli się bliżej poznać, obiecuję, że kolejne będą ciekawsze. :)